Łukasz Hołuj zwany”Luka”

Właściwie to jestem malarzem, ale…
Od mniej więcej 1997 roku buduję i gram na didgeridoo – australijskiej trąbicie, która jest moją główną specjalizacją, zarówno jako budowniczego instrumentów, jak i instrumentalisty.
Około 2006, jeszcze we wspólnej pracowni z Hubertem Połoniewiczem i z jego wsparciem, podjąłem pierwsze próby budowy instrumentów z kręgu kultury bałtyckiej. Od tego czasu powstają kolejne modele kankle i jouhikko, a następnie hybryda gusli gdańskiego z estońską telharpą.
Wszystkie budowane przeze mnie instrumenty są raczej poszukiwaniem ich własnej formy, niż jej historycznym odtwarzaniem. Największą frajdą w budowaniu instrumentów jest ich magia. W rękach instrumentalistów przemieniają się. Już nie są zwykłymi przedmiotami ale narzędziami dzięki którym można stwarzać muzykę.

Zdjęcia: Piotr i Dorota Piszczatowscy

 

Kontakt
Łukasz Hołuj
Warszawa

lukajtis@gmail.com
tel.506 222898

 

Hubert Połoniewicz

Tagi:

Moja historia z instrumentami rozpoczęła się jeszcze w szkole podstawowej od gitary klasycznej. Potem była gitara basowa i klarnet, zespoły rockowe i orkiestra strażacka. Szkoła średnia to głównie lata wielkiej fascynacji instrumentami perkusyjnymi, a właściwie bębnami. Z konieczności musiałem je wykonać własnoręcznie. Choć początki były, mówiąc delikatnie, trudne, to dzięki pomocy i zaangażowaniu wielu osób, udało mi się zbudować kilka instrumentów, które przypominały congi i djembe. Kolejna fascynacja to didjeridu, których powstało około 30. Potem snycerka w Ciechanowie i przez trzy lata rzeźba w Toruniu (Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu) W końcu grafika i pracownia rysunku, aż do dyplomu.

Fascynacja muzyką etniczną związała mnie z zespołami: Rohuma, Klangor, Gribojedow, Ave Lion, Yerba Mater, Sufity, Lechistan i Naneli Lale. Poznałem w ten sposób wielu muzyków i olbrzymią ilość instrumentów etnicznych. Jak nie trudno zgadnąć, wiele z nich potrzebowało „pomocy lekarskiej”, a żaden z warszawskich lutników nie chciał podjąć się tego zadania, gdyż były nietypowe lub ich naprawa okazywała się po prostu nieopłacalna. Padło więc na mnie i tak już zostało do dzisiaj. Naprawiałem instrumenty indyjskie, afgańskie, chińskie, tureckie, koreańskie, wietnamskie, perskie, bułgarskie, węgierskie, mongolskie i tuwijskie.

Dużo musiałem się przy tym nauczyć. Konieczne było poznanie zarówno budowy danego instrumentu, jak i techniki gry na nim. Musiałem wiedzieć, które elementy są istotne dla brzmienia i komfortu gry. Ogromną rolę przy tym odegrali moi mentorzy, przekazując mi niezbędną wiedzę. Chciałbym podziękować: Marii Pomianowskiej, Hanefirmu Kirgiz, Tomaszowi Skupniowi, Maciejowi Rychłemu, Antoniemu Kanii, Sebastianowi Wielądkowi, Michałowi Jakubowi Wiśniewskiemu i Łukaszowi Hołujowi (a także wielu innym –  lista jest bardzo długa).

Zdjęcia: Piotr i Dorota Piszczatowscy

W 2010 ma miejsce kolejny etap moich działań: konstruuję pierwszą fidel ramieniową. Zaraz potem: gusli gdańskie, sukę biłgorajską i fidel płocką, których budową zajmuję się po dzień dzisiejszy w pracowni na warszawskim Kamionku. Pracuję nad instrumentami każdego dnia. I choć przychodzą kryzysy, wynikające ze zmęczenia, budowa instrumentów jest zawodem, który przynosi mi spełnienie i satysfakcję. Kocham to i nie wyobrażam sobie bez tej twórczości życia.

Wykonałem instrumenty dla wielu osób. Choć trzymam się przy ich konstruowaniu pewnych określonych norm, to jednak każdy z tych instrumentów jest w pewien sposób indywidualny. Każdy jest inny, ale pamiętam wszystkie. To długi proces. Stan, w którym nawiązuje się jakaś specyficzna emocjonalna więź i tworzy się własna nieporównywalna historia zakończona „rozstaniem” 🙂

Zdjęcia z archiwum Huberta Połoniewicza

Kontakt

Hubert Połoniewicz

Gdańsk
facebook.com/HubaSingingTrees
570 447 033
dezy.hubertowicz@wp.pl