tagi: , , , , , ,

Jestem mechanikiem i twórcą instrumentów. Moja przygoda z instrumentami zaczęła się wtedy, gdy koledzy akordeoniści skarżyli się na brak profesjonalnego serwisu akordeonów, a ja już od pewnego czasu prowadziłem warsztat mechaniczny. Któregoś razu podjąłem się jakiejś naprawy i… poszło – zacząłem serwisować i stroić akordeony. Nie jestem fanem tego instrumentu, ale fascynują mnie zjawiska zachodzące podczas powstawania w nim dźwięku. Szybko zauważyłem też, że akordeoniści tworzą środowisko bardzo dobrych, wszechstronnych muzyków, których muzykalność – mam wrażenie – domaga się rozszerzenia instrumentarium. Dlatego zacząłem zastanawiać się jak temu zaradzić.

Moim mentorem był pan inż. Czesław Rybicki, sprawujący przez wiele lat opiekę nad uczelnianymi akordeonami na UMFC. Jednak generalnie jestem samoukiem i sam musiałem wyposażyć swoją pracownię w specjalistyczny osprzęt. W miarę „wchodzenia w temat” zacząłem interesować się innymi rodzajami piszczałek, m. in. budową piszczałki wykorzystywanej do sygnalizacji dźwiękowej w parowozach, których jestem entuzjastą.  Może jeszcze uda mi się do tego tematu wrócić.

Zbudowałem portatyw guzikowy wyposażony w piszczałki wargowe otwarte, czyli znalazłem techniczne rozwiązanie na to, jak połączyć portatyw z klawiaturą guzikową (jak w akordeonach  guzikowych) trzyrzędową, później wzbogaconą o czwarty rząd pomocniczy, będący powtórzeniem rzędu pierwszego.  Tutaj muszę zaznaczyć, że portatyw guzikowy nie jest moim pomysłem. O rozwiązanie zadania „portatywu w guziku” poprosił mnie pewien wirtuoz akordeonu.

Czym jest portatyw? Krótko mówiąc, jest to najmniejsza forma organów przenośnych. Źródłem dźwięku są piszczałki labialne zasilane sprężonym za pomocą miecha powietrzem, a poszczególne klawisze otwierają dopływ powietrza do przypisanych im piszczałek. Zarówno klawisze, jak i miech obsługuje jeden muzyk. Portatyw znany był już na przełomie XII i XIII wieku i powszechnie używany do XVI wieku. Proste portatywy miały diatoniczną skalę (około 10 dźwięków), większe – chromatyczne miały niewiele ponad dwie oktawy. Piszczałki mogły być drewniane lub metalowe. Klawiatura w większości portatywów była typu organowego, czyli taka, jaką możemy spotkać w klawesynach, fortepianach, akordeonach czy elektronicznych keyboardach. Również obecnie produkowane portatywy wyposażone są głównie w taką klawiaturę, najczęściej w archaizujących stylizacjach.

Przebudowałem też akordeon koncertowy na ćwierćtonowy z dodaną oktawą subbasową w lewej stronie na zlecenie Akademii Muzycznej w Łodzi. Nad tym akordeonem pracowałem wtedy, gdy partytura była już gotowa, wyznaczona data koncertu, a bilety sprzedane. Nie było tylko akordeonu. Poproszono mnie o przyjęcie tego zlecenia, bo zawiedli Włosi z pewnej renomowanej wytwórni akordeonów w Castelfidardo. Musiałem się bardzo spieszyć. Instrument oddałem na trzy dni przed koncertem. Nie zawiodłem!

Dostałem także zadanie poprawienia klawiatury w harmonium. Muzyk, który zlecił mi to zadanie, narzekał na wylatywanie klawiszy podczas glissand. Warto zaznaczyć, że jest to cecha nawet nowych harmoniów. Rzeczywiście, sprawa okazała się mieć korzenie głęboko w konstrukcji. Znowu musieliśmy (współpracuję ze świetnym fachowcem od rzeczy niemożliwych – Arturem Strupiechowskim) „poprawiać fabrykę”, tym razem indyjską. Dodatkowo Artur przebudował dyspozycję tego instrumentu z 8′ – 8′ na 8′ – 16′ i porządnie wystroił.

Można zatem u mnie zamówić portatyw guzikowy, przebudowę akordeonu koncertowego na ćwierćtonowy, a także tuningować harmonium. Jednak otwarty jestem także na prace pionierskie. Na poparcie tego przyznam się do realizacji dość abstrakcyjnego zlecenia, mianowicie zbudowania strunowego instrumentu na bazie bryły kadrona. Tu też musiałem się spieszyć, ale także w tym przypadku nie zawiodłem. Instrument prezentowany był w 2019 roku na łódzkim Festiwalu Czterech Kultur.

Instrumenty zamawiają u mnie głównie profesjonalni muzycy, w każdym razie wszystkie niestandardowe prace, poprawki czy innowacje dokonywane są w oparciu o konsultacje z profesjonalistami. Tam, gdzie to posłuży instrumentowi i pozwoli odnaleźć pożądany dźwięk oraz barwę, modyfikuję utrwalone rozwiązania. Eksperymentuję, poszukuję jak poszerzyć możliwości dźwiękowe i pogłębić brzmienie instrumentu. Pracuję dłużej lub krócej – w zależności od wyzwania. Zrobienie prototypu portatywu zajęło mi 2,5 roku. Osobistym wkładem w każdy instrument jest szeroko pojęta forma, nowe możliwości techniczne, wyrazowe i muzyczne.

Bardzo ważni są dla mnie inni twórcy. Dlatego cenię sobie takie inicjatywy jak Targowisko Instrumentów. Możliwość uczestniczenia w kolejnych edycjach tej wspaniałej imprezy traktuję jako zaszczyt. To właśnie tu mogę spotkać ludzi podobnych do mnie. Ponieważ poświęcam instrumentom kawałek swojego zawodowego życia, kontakt innymi twórcami i ich dziełem jest dla mnie zawsze świeżą inspiracją. 

Dlaczego to robię? Bo lubię muzykę. Za każdym razem cieszę się, jak instrument zadziała tak, jak mi się wymarzyło. No, a jak zagra na nim wirtuoz, który wydobędzie z niego jeszcze więcej i pokaże cały potencjał… Instrumenty dają mi radość, ale taką, której jednak nie osiąga się „lekką rączką”. Na efekt trzeba się naprawdę napracować. Ale chyba warto.

Warszawa
tel. 502 828 304
mail: cyjorob@op.pl
Mój kanał na YT (Tomasz Dziubiński)