Tagi:

W swoim życiu odnalazłem kiedyś piękną pasję – sztukę ludową. Towarzyszy mi ona od blisko 20 lat. Wykonane przeze mnie rzeźbione ptaszki i aniołki goszczą w wielu domach, wywołując wiele uśmiechów i radości. Jednak tradycyjne jarmarki ludowe, na których bywam, to nie tylko sztuka ludowa, to również płynąca ze sceny muzyka, tak osobliwa i urokliwa, że trafia wprost do serca. Trafiła również do mojego.

Kiedy byłem nastolatkiem, podobnie jak większość moich kolegów, słuchałem Led Zeppelin i Perfectu. Wtedy zapadła pierwsza ważna decyzja: ja też chcę grać. Pierwszą gitarę tzw. pudło, zrobiłem własnoręczne razem z moim Ojcem w garażu. Potem, za zaoszczędzone kieszonkowe, kupiłem sobie gitarę „Defil”. Zapisałem się też na kółko muzyczne do domu kultury, gdzie realizowałem się, jako początkujący muzyk amator. Ale to mi nie wystarczało. Ciągłe „dudnienie w pokoju” oraz pragnienie posiadania jeszcze lepszego instrumentu, kazały mi nieustannie majsterkować w przydomowym warsztacie. Tam powstawały moje kolejne, coraz to lepsze, gitary. W taki to sposób nabywałem nowych doświadczeń w budowaniu instrumentów.

Kilkanaście lat temu, na jednym z jarmarków sztuki ludowej, spotkałem Andrzeja Staśkiewicza, obecnie mojego przyjaciela z Kurpiów. Wyjął z torby coś, co wyglądało, jak pół gitary i pół akordeonu. Od pierwszych chwil zafascynowałem się tym instrumentem… I tak zaczęła się moja przygoda z lirą korbową. Wtedy też wydobyłem z liry pierwsze dźwięki. Nie był to żaden utwór ludowy, ale fragment solówki gitarowej Deep Purple – „Highway Star”. Wszystkich słuchających ta wersja „bardzo urzekła”. Łzy ze śmiechu płynęły jak rzeka i bolały nas brzuchy przez resztę dnia. Od tej pory zacząłem zbierać informacje potrzebne do tego, aby spełnić swoje nowe marzenie – zbudować własną lirę korbową. Teraz, po kilkunastu latach, mam już własny instrument, oczywiście zbudowany własnoręcznie.

Ciągle buduję następne, wprowadzając kolejne usprawnienia. Muzyka, jaką gram, również się zmieniła. Skrzętnie wyszukuję w różnych źródłach utworów pisanych na lirę pochodzących z Francji, Niemiec, Holandii, Szkocji… Uczę się gry ze słuchu. Ciągle poszerzam swój program. Czasami otrzymuję zaproszenia do zagrania minirecitali i wygłoszenia krótkiej pogadanki o historii tego instrumentu. Lira to instrument, któremu bezgranicznie oddałem serce. Poświęcam jej cały swój wolny czas.

Zbudowanie liry to wielkie wyzwanie, to długi i złożony proces. Trzeba posiadać wiedzę dotyczącą różnych dziedzin, np. konstrukcji i budowy instrumentów, stolarstwa, tokarstwa… Trzeba mieć opanowane przynajmniej podstawy muzyki. Bez zaplecza technicznego, czyli odpowiednich narzędzi, również niewiele można zdziałać. Ale mimo wszystko każdego zachęcam, aby spróbował swoich sił i zbudował sobie taki instrument – a potem grał i grał…

Zdjęcia z archiwum Krzysztofa Choruty

 

KONTAKT

Krzysztof Choruta

Sokołów Podlaski

e-mail: likola@wp.pl