Tagi: 

Wszystko zaczęło się w latach 80-tych. Pracując wówczas w handlu zagranicznym, realizowałem kontrakt na przebudowę organów w Berlinie Zachodnim, której dokonać miała firma Kamińskich z Warszawy. Mając ciągły kontakt z instrumentem, złapałem bakcyla. Zaprzyjaźniony z firmą sam postanowiłem nauczyć się u nich zawodu organmistrza. Po zdobyciu kwalifikacji, zdaniu egzaminów w cechu rzemiosł różnych i otrzymaniu uprawnień do wykonywania zawodu otworzyłem własną firmę. Przez 21 lat firma przeprowadziła szereg remontów i budowy organów od podstaw w wielu miejscowościach całej Polski.

Organmistrzostwo nie jest zwykłą pracą. To pasja, której poświęca się wiele czasu i serca. Nie wiadomo kiedy staje się częścią rodziny. Kiedy moje córki były młodsze, zabierałem je w podróże po polskich kościołach. Pomagały mi przy remontowaniu organów. Starannie czyściły piszczałki, okazywały swój talent kompozytorski, kiedy należało wystroić instrument. Zawsze były to dodatkowe ręce do pomocy. Był ktoś, z kim można było zamienić słówko podczas całodniowych posiedzeń na chórach. Sukcesywnie swoją pasją zarażałem również żonę Małgosię. Początkowo, pomagając mi, zastępowała dorastające dzieci. Teraz to właśnie ona maluje i zdobi katarynki, cierpliwie skleja mieszki, a przede wszystkim wspiera mnie duchowo.

Zainteresowanie mechanizmami samogrającymi wyzwoliły we mnie chęć spróbowania czegoś nowego. Zapytany czy nie wybudowałbym katarynki, po długim zastanowieniu postanowiłem podjąć się tego wyzwania. Pierwsza w mojej karierze katarynka była mechaniczna, zbudowana na walec. Okazało się również, że jest to pierwsza wybudowana po II Wojnie Światowej polska katarynka. Kolejne budowane przeze mnie katarynki były pneumatyczne na taśmę perforowaną. Funkcję dekoratorki przejęła zaś moja żona. To ona ozdabia katarynki, maluje wzory i sprawia, że stają się one balsamem nie tylko dla uszu ale także dla oczu.

 

zdjęcia z archiwum Mirosława Prymka

KONTAKT

Mirosław Prymek 
+48 505 148 245 
miroslaw.prymek@gmail.com